sobota, 11 stycznia 2014

Eleven

 *3 lata wcześniej*
2 października 2010 roku



    Całe życie człowieka jest tylko podróżą do śmierci. 
Życie tak łatwo może stać się koszmarem. 
To jeden wielki ból.
To choroba co najszybciej zabija.
Umrzeć to przecież tylko tyle co przestać być widzialnym.
Kocham śmierć, tylko ona na mnie czeka.


      Byłam o oddech od śmierci. Byłam tak blisko. Nie wiem jak to w ogóle możliwe że jestem jeszcze na tym świecie. Przecież powinnam nie istnieć. A mimo to obudziłam się na łóżku w białym pomieszczeniu. Wciąż żyje..tylko dlaczego? Wszystko było tak perfekcyjnie zaplanowane że nie mogło się nie udać. Przynajmniej nie tym razem. Kurwa, to już nie jest śmieszne. Albo ze mną jest coś nie tak że nie wychodzi mi nawet własne samobójstwo albo mam 98756433456..żyć jak jakiś pieprzony kot. Wygląda na to że trochę się przeliczyłam z tym że to okno jest dość wysoko by po zeskoczeniu zabiło na miejscu. Zawsze coś się spierdoli.
     Leżałam teraz gdzieś, gdzie ani trochę nie przypominało to mojego pokoju. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do tego
światła. Gdy już moje oczy się z tym oswoiły chciałam podnieść rękę by je przetrzeć. Zauważyłam jakieś śmieszne rurki przyklejone do mojej dłoni. Od razu wiedziałam gdzie jestem. Białe ściany, puste łóżka na przeciwko mojego i te kabelki przyczepione do moich rąk. SZPITAL. JESTEM W SZPITALU. Spanikowałam. Zaczęłam się wiercić i próbowałam oderwać te cholerne rurki. Nie chciałam tu zostać ani chwili dłużej. Nienawidze tego miejsca. Był tylko jeden mały problem. Nie miałam siły. Nie chodziło tu o te gówna co mi przyczepili, oderwałam je bez żadnych trudności. Problem w tym że nie dałabym rady wstać. Skok, który niestety przeżyłam odbił się teraz na moim zdrowiu. Czułam chyba każdy możliwy ból. Po chwili drzwi od pokoju się uchyliły a zza nich wychylił się Zayn i jego koledzy. O..jak miło. Przyszli mnie odwiedzić. Na pewno się o mnie martwili -.- 
- Poczekajcie na korytarzu, sam z nią porozmawiam - spojrzał na nich po czym wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi. Chwila, kto powiedział że ja chce z nim rozmawiać. Po za tym nie mam mu nic do powiedzenia. Jeśli chcę się na mnie zacząć wydzierać że próbowałam się zabić to niech najlepiej od razu wyjdzie.
- Jak się czujesz? Lepiej ci? - spojrzał na mnie, siadając na kancie łóżka
- A czy to cię wogóle obchodzi? - każde moje słowo wypowiedziałam z nienawiścią w głosie.
- Trochę
- Hah..dzięki za szczerość. - jego odpowiedź była tak żałosna, że aż śmieszna. Myślałam że da już sobie spokój z tymi chorymi pytaniami i w końcu się zamknie ale on nie dawał za wygraną.
- Myślałem, że już się nie obudzisz.
Czy on sobie ze mnie kpi?
- Bo nie chciałam. Wogóle po co ta scenka? Po co udajesz martwiącego się, kochanego braciszka? Oboje dobrze wiemy, że masz mnie w dupie.
- Bo próbowałem być dla ciebie miły, ale wygląda na to że przy tobie się nie da. - podniósł na mnie głos.
- Problem nie tkwi we mnie tylko w tobie. Słabo udajesz. Musiałabym być idiotką żeby uwierzyć w te twoje wymuszone słówka. Jesteś śmieszny.. huj
Ostatnie słowo wypowiedziałam bardzo cicho, tak żeby nie było słyszalne dla jego uszu. 
Byłam dumna z tego co powiedziałam gdy zobaczyłam jak opada mu szczęka. Po chwili jednak pożałowałam tego że się odezwałam. Wygląda na to że jednak usłyszał to czego nie miał.
Był wkurwiony.
Pochylił się nade mną łapiąc za szyję i dość mocno ją ściskając.
- Posłuchaj mnie bardzo uważnie szmato, bo nie będę się więcej powtarzał. To co dotychczas z nami przeżywałaś to było nic. Jak wrócisz do domu to dopiero zobaczysz jak wygląda piekło.
- Auć...t to b boli. - nie mogłam złapać oddechu
- A jeśli chodzi o twoją próbę samobójczą to obiecuję ci że tym razem nie popełnimy tego samego błędu. Nie będziesz już miała jak odebrać sobie życia bo po wyjściu ze szpitala trafisz prosto do piwnicy.
Odsunął się ode mnie zabierając jednocześnie swoją obleśną rękę z mojej szyi. Automatycznie oplotłam ją swoimi dłońmi krztusząc i dławiąc się przez chwilowy brak powietrza. Nie mogłam uspokoić oddechu. Zayn wstał z łóżka nie zważając na moją obecność i wyszedł z pokoju. Dopiero teraz dotarło do mnie co powiedział zanim zniknął za drzwiami. Wzdrygnęłam się.
Muszę się stąd wydostać. Muszę stąd spieprzać, zanim zwariuję do reszty.
Boje się. 




CZYTASZ = SKOMENTUJ!




     

16 komentarzy:

  1. Agjdhtvfjubgjkk *o* świetny

    OdpowiedzUsuń
  2. bozeee ale zarabisty czekam na nn ; ) błagam ; >

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy ona zacznie się mścić xd ? Nie mogę się doczekac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu..Jeszcze dużo rozdziałów przed nami zanim bohaterka zacznie się mścić. Ale mam nadzieję że, wytrwasz jakoś do tego czasu ;)

      Usuń
  4. następny prosze to jest zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne!! <3
    + Wyłączcie weryfikację komentarza, jeśli możecie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu ja przez to opowiadanie zawału dostanę :))) ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam waszego bloga! czekam na następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy pojawi się Demi? Albo ten cały Nick? :)
    A co do rozdziału to zajebisty!!! <333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nick pojawi się za jakieś 2 rozdziały. Demi trochę później ;)

      Usuń
  9. Ten rozdział jest Agfjibfji *.*
    Z niecierpliwością czekam na kolejny. ^.^ ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Next! :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde zarąbiste ♥

    OdpowiedzUsuń