* 3 lata wcześniej
21 września 2010 roku
Był kojący. Zrobiłam jeszcze więcej nacięć, a potem wstałam i spojrzałam na nie z góry, gdy nagle usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Wystraszyłam się. Błam się, że to on. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayn'a który powoli zbliżył się do mnie i wziął moją rękę. Popłakałam się jeszcze bardziej, bo wiedziałam, że to jest między innymi jego winna.
- Przepraszam. - pocałował moje blizny, a kciukiem otarł mi łzy spływające po policzku
- Przepraszam.- powiedział to jeszcze raz i pocałował mnie w czoło, a potem wyszedł. Nie wiedziałam o co mu chodzi, nie wiedziałam za co drugi raz mnie przeprosił nigdy jeszcze w jego oczach nie widziałam łez, aż do dzisiaj. Nawet jak się dowiedział że rodzice nie żyją to nie uronił ani jednej łzy. Tkwiłam jeszcze chwile w zamyśleniu, aż w końcu wyszłam z łazienki i udałam się do swojego pokoju. Ubrałam się i usiadłam na łóżku, zastanawiając się dlaczego ja. Dzień dłużył mi się nie miłosiernie. Gdy usłyszałam znajome głosy. Przyszli. Znowu. Byłam ciekawa co zrobi mój brat, miałam nadzieję, że go wywali na zbity pysk. Wyszłam cicho z pokoju i stanęłam za drzwiami by mnie nie zauważyli. I wiecie co zobaczyłam? Mój brat witał się z nim jak gdyby niby nic. Poczułam się zdradzona. Miałam tylko nadzieje, że to co wydarzyło się poprzedniego wieczora nigdy już nie będzie miało miejsca.
Było już naprawdę późno, położyłam się do łóżka i zgasiłam lampkę. Powoli zasypiałam gdy nagle poczułam, że ktoś siada na łóżku i głaszcze mnie po plecach. Pomyślałam, że będę udawać, że śpię może wtedy sobie pójdzie. Pomyliłam się. Odkrył mnie, czułam jego dłonie pod swoją koszulką. Wzdrygnęłam się. Szybko jak tylko mogłam odskoczyłam od niego i skuliłam się w kącie łóżka. Widziałam jego uśmiech, bawiło go to.
- Czego ty ode mnie chcesz?- mówiłam szeptem, ale wiedziałam, że mnie słyszy.
- Chcę żebyś się rozluźniła mała. - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chciał dotknął mojego policzka, ale odepchnęłam jego rękę, co go rozzłościło i szarpnął mnie za włosy i walnął głową o ścianę. Z moich oczu znowu zaczęły spływać słone łzy. Jeszcze nigdy nie czułam się tak upokorzona.
- Radzę Ci nie krzyczeć, bo i tak nikt Ci nie pomoże, nikogo nie obchodzisz. Jedynie możesz krzyczeć moje imię podczas orgazmu shawty.- splunęłam mu w twarz, spojrzał na mnie gniewnie, a w jego oczach widziałam złość. Uderzył mnie z całej siły w twarz. Chwyciłam za miejsce które mnie piekło. Potem spojrzał na mnie szarpnął za włosy i przybliżył swoją twarz do mojej. Zaczął całować, próbowałam go od siebie odepchnąć, ale nie dawałam rady. Wepchnął mi język do buzi, ale go ugryzłam, na co jęknął i odsunął się ode mnie energicznie.
- Ty dziwko!! Tak to my się bawić nie będziemy.- wstał, miałam już nadzieję, że zrezygnował a on jedynie zdjął pasek i uderzył mnie nim. Wykrzywiałam się z bólu, zaczęłam krzyczeć na co jeszcze raz mnie uderzył i jeszcze raz. Gdy z moich ust wydobywał się tylko płacz i prośby aby przestał. Uklęknął na mnie i zdjął ze mnie piżamę pozostawiając mnie w samej bieliźnie.