sobota, 16 listopada 2013

Five


* 3 lata wcześniej
22 września 2010 roku


    Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo nienawidzę życia. Dla mnie zdaję się być wyjątkowo okrutne. Miałam bardzo dużo czasu na rozmyślenia, bo leżę tu już chyba kilka godzin. Sama już nie wiem. Straciłam poczucie czasu. Mój organizm wciąż domaga się jakiegokolwiek posiłku. Ale ja nie mam zamiaru nic od nich przyjmować. Żadnego jedzenia, picia, czegokolwiek. Już wolałabym umrzeć. Przynajmniej uwolniłabym się od tego całego gówna. Trzymają mnie tu jak jakieś zwierzę w klatce. Kurwa, gdyby moje okno nie było aż tak wysoko nad ziemią wyskoczyłabym przez nie. Szczerze mówiąc to rozważałam już popełnienie samobójstwa, a to mogłaby być dobrym sposobem. Cholera, już nie wiem co mam myśleć. Jestem zagubiona w swoich myślach. A samobójstwo jest ich jedynym tematem. W końcu jest tyle różnych sposobów na śmierć. Wszystko czego teraz potrzebuję to ktoś, kto mnie uratuje,
ktoś kto mi pomoże. Wygląda na to, że chyba za wiele wymagam. Nie mam już nawet siły krzyczeć. To i tak mi nic nie da. Wszyscy mają mnie w dupie. Wcale nie zwracają na mnie uwagi. Jakby mnie nie było. Naprawdę, wolałabym nie istnieć. Swój wzrok skierowałam na te przeklęte drzwi, które blokowały mi moją szansę na ucieczkę. Wpadłam na pewien pomysł. Znów miałam nadzieję. Bo skoro zostałam zakluczona to prawdopodobnie mój kochany braciszek, który niedawno u mnie był wziął klucz ze sobą. Wystarczyłoby tylko, że znajdę jakiś mały i cienki przyrząd. Agrafkę, no nie wiem...chociażby kawałek drutu. Miałabym wtedy szansę od kluczyć te drzwi. Zeszłam z łóżka i zaczęłam szperać wszędzie gdzie się da. Szukać po całym pokoju. Po przeszukaniu pomieszczenia zostało mi tylko łóżko. Schyliłam się pod nie i zaczęłam przesuwać ręką po panelach podłogi. Nie było tam nic prócz kurzu. Byłam załamana. Zdesperowana przeczesywałam jeszcze przez chwile zakamarki pod łóżkiem. Chciałam już wyciągnąć moją rękę, ale opuszkami palców dotknęłam czegoś małego. Z pośpiechem wyciągnęłam rękę, w której trzymałam nieznaną mi rzecz. Moim oczom ukazała się mała spinka, którą kiedyś codziennie nosiłam. Jednego dnia po prostu ją zgubiłam i wygląda na to, że cały czas była pod łóżkiem. Miałam nadzieję, że to raczej wystarczy, abym mogła się wydostać. Podeszłam do drzwi i włożyłam spinkę do otworu na klucz. Przekręcałam nią i nic..nic się nie działo. Próbowałam tak jeszcze przez chwile, ale bez skutku. Z powrotem ją wyjęłam przybliżając swoją twarz do dziury. Przymknęłam jedno oko, a drugie skierowałam na otwór. Byłam tak wkurwiona, że nie da się tego opisać.

- Kurwa, ten sukinsyn zostawił klucz w drzwiach! Ja pierdole!
      Mój cały plan poszedł się jebać. Zajebiście. Z powrotem usiadłam na łóżko. Przyglądałam się teraz swoim nogom. Wciąż były całe w siniakach od ostatniego upadku ze schodów. Także na rękach wciąż widniały blizny. Pomyślałam sobie dlaczego nie dorobić sobie nowych. Dzięki temu mogłam chociaż przez chwilę zapomnieć o tym co było. Ten cały ból..ból psychiczny, który najbardziej mnie niszczył znikał. Nie na długo, ale znikał. To się liczyło. Wyciągnęłam z szafki żyletkę, którą tak bardzo lubiłam się posługiwać. Tym razem zaczęłam 'zdobić' kreskami moje nogi. Jedna za drugą. Nie zwracałam uwagi na to, że wokoło mnie jest pełno krwi. Linie robiłam coraz głębsze i dłuższe. Gdy zabrakło mi już miejsca na jednej nodze, przeszłam na drugą. Cięcie się było dla mnie w tym momencie chyba najlepszym sposobem na wytrzymanie tego co się wokół mnie działo.


13 komentarzy:

  1. Super czekam na nn <3 / Sophi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej! Rozdział świetny :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać następnego! ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwością czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju *.*
    Ciekawe co oni bd z nią dalej robić?
    Czy jej brat też ją zgwałci?
    WIĘCEJ!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :) Twój blog jest boski:)
    Zajrzyj do mnie :)
    http://adanceismylife.blogspot.com/
    Alexis :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Więcej, więcej <3

    OdpowiedzUsuń