niedziela, 24 listopada 2013

Six





      Wiecie co jest najgorsze? Moja naiwność. Gdy w tamtej chwili Zayn przyszedł do mnie i mnie przeprosił oraz obiecał, że to się już więcej nie powtórzy, że już nie będę musiała oglądać Justina i Louisa i że więcej nie pozwoli mnie skrzywdzić. Wybaczyłabym mu. Od tak bym mu wybaczyła. Wiem to naiwne, ale czy wy nie wybaczylibyście jedynej bliskiej wam osobie? Sądzę, że tak. Prócz Zayna nie miałam nikogo. I problem w tym że cholernie mocno go kochałam. 



 * 3 lata wcześniej
23 września 2010 roku


  Obudziłam się dość wcześnie, było mi strasznie nie wygodnie. Moja pościel była cała od krwi, a moje nogi wyglądały okropnie. Wstałam, od razu zdjęłam ją i rzuciłam ją na podłogę. Naciągnęłam niżej koszulę i podeszłam do lustra. Wyglądałam jak potwór. Przetarłam twarz i usiadłam na łóżko rozmyślając na tym co dalej. Przecież nie mogą mnie tu cały czas więzić, przecież muszę korzystać z toalety. WŁAŚNIE ŁAZIENKA! Muszą mnie do niej wypuścić prawda? Bo niby gdzie mam załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne? Od razu wstałam i zaczęłam walić w drzwi, że mają otworzyć bo chcę się załatwić. Nie wiem ile krzyczałam, ale nikt nie odpowiadał, może spali nie wiem. Ale nie miałam zamiaru się poddawać. Po jakimś czasie usłyszałam, że ktoś idzie, cofnęłam się o krok i czekałam. Nagle ogarnął mnie strach, a jednocześnie złość. Drzwi powoli się uchyliły, a za nich pojawił się Louis?! Nie wiedziałam co teraz. Widzę go po raz drugi raz na oczy. Jakie on ma zamiary wobec mnie, a może jest inny i mi pomoże. "Głupia!! Nikt tu nie chce Ci pomóc!"- kpiła ze mnie moja podświadomość. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. I co teraz? Mam tak po prostu mu ją podać? Niech to szlak!- moje myśli wariowały, a ja nie mogłam zbyt długo się zastanawiać. Niepewnie podałam mu ją, a jego kąciki lekko podniosły się ku górze. 

- Nie bój się. Nic Ci nie zrobię. Chciałaś do toalety to chodźmy.- wymusiłam lekki uśmiech, ale mogę się założyć, że bardziej przypominał grymas. Szłam powoli za nim, aż dotarliśmy do ubikacji, weszłam i rozejrzałam się dookoła, ale nic nie zobaczyła. Nie wiem czego się spodziewałam. Mój wzrok utknął na nim, patrzał mi się prosto w oczy, a ja nie wiedziałam o c mu chodzi, przecież mnie już przyprowadził, może już sobie iść. Czy on myśli, ze ja się będę przy nim załatwiać i kąpać. O NIE! 
- B.. Będziesz, tu tak stał? 
- Kazali mi Cię pilnować, więc raczej tak.
- Serio? Jestem w łazience, gdzie miałabym niby uciec? Przez okno? Jeśli tak myślicie to gratuluje mojemu braciszkowi inteligencji. 
- Pyskata jesteś.! Nikt nie nauczył Cię kultury do starszych?! - wysyczał przez zaciśnięte zęby, aż podskoczyłam i od razu moja pewność siebie spadła. 
- Masz 30 minut na załatwienie twoich spraw radzę ci się pośpieszyć, będę za drzwiami.- wyszedł, a teraz co? Nie stój głupia tylko coś zrób! Kręciłam się wokół własnej osi. Szybko podbiegłam do wanny i spuściłam wodę by nie nabrał podejrzeń. Starałam się wymyślić jakiś plan, ale moja głowa była pusta, weszłam do napełnionej wanny wodą, strasznie szczypały mnie rany na nogach. Syknęłam z bólu. Położyłam się i myślałam nad tym co teraz będzie, zostało mi mało czasu, wyjdę i z powrotem pozwolę się zamknąć? Nie nie mogę na to pozwolić.
Nie mogę pozwolić na to aby ten skurwiel znowu mi to zrobił. Zanurzyłam twarz we wodzie, nie wiem ile tak wytrzymam, ale nie wrócę tam, nie ma mowy. Zaczęło mi brakować powietrza, ale nie miałam zamiaru się wynurzać. Woda dostawała się mi do buzi, a ja się krztusiłam. Nie miałam już siły, moje ciało odmawiało posłuszeństwa. To koniec, nie wiedziałam,że moje życie skończy się tak marnie. Gdy nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za włosy i wynurza. KURWA!!!!!!  Kaszlałam jak głupia i nie mogłam uspokoić swojego oddechu. To nie miało się tak skończyć. Zostałam wyciągnięta z wanny i opatulona ręcznikiem. Komu się teraz zachciało bawić w opiekuńczego, co? Gdy już w miarę się uspokoiłam zobaczyłam Louisa. 
- Co? Czemu ? Czemu nie pozwoliłeś mi z tym skończyć? Czemu? W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, ale nie chciałam mu pokazać jaka jestem słaba. Nie mogłam. On nic nie powiedział tylko wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, położył na łóżku i poszedł. Nie zamknął drzwi. To jest moja szansa, ale byłam zbyt słaba by się ruszyć. BÓG SIĘ CHYBA MNĄ BAWI! Wrócił przyszedł z kubkiem ciepłej herbaty i kanapkami. Otuliłam się szczelniej kocem i wzięłam od niego napój. Czy mogę mu ufać? Czemu to robi? Patrzał na mnie i się lekko uśmiechał. Po kilku łykach, obraz zaczął mi się zamazywać, stałam się senna. 

13 komentarzy: